Moja próba na ćwika
24.06.2020 | Jan B. Waligóra
Część 1: Preludium
Poniedziałek nie różnił się wiele od innych kwarantannowych poniedziałków: wstałem, zjadłem śniadanie i miałem zamiar zająć się moim swetrem, na który poświęciłem już zbyt dużo czasu. Siedzącego tak w swoim własnym domu, słuchającego muzyki i robiącego na drutach w skąpym odzieniu zastał mnie Patryk (drużynowy) i zarządził alarm mundurowy. Jako iż różne części umundurowania miałem taktycznie rozłożone po całym domu, owy alarm zajął trochę czasu (ok. 10 min). Zaraz po zameldowaniu się w pełnym mundurze, miałem usłyszeć moje zadanie - zrobić sobie zdjęcie z którymś z kandydatów na prezydenta i zadać mu kilka pytań.
Część 2: Przepraszam, co?
Choć na samo zadanie zareagowałem dość oszczędnie, to w mojej głowie działy się rzeczy niestworzone. Potwierdziło się moje najgorsze przeczucie, że próbą będzie spotkanie się z kimś ważnym. Na początku sam źle zrozumiałem treść. Myślałem, że pytania są najważniejsze, że trzeba będzie się umówić z którymś z prezydentów na godzinę i przeprowadzić wywiad, jednak szybko sprostowałem wszelkie niejasności. Najważniejsze było zdjęcie, pytania przy okazji, przynajmniej przy przebiegu próby, którego spodziewał się Patryk.
Część 3: Telefon do prezydenta
Rozpocząłem przygotowania od telefonu do mojego zaufanego człowieka ds. około politycznych - Jana Alechniewicza. Razem z nim doszliśmy do wniosku, że w ostatni tydzień przed wyborami trudno będzie kogoś spotkać w okolicy, więc obmyśliliśmy strategię. W środę jedziemy do Inowrocławia zrobić sobie zdjęcie z Krzysztofem Bosakiem, spotykającym się tam właśnie ze swoim elektoratem. Jeszcze była druga opcja, telefon do pana Waldemara Witkowskiego, ale szczerze wątpiłem w powodzenie tego wyjścia, jak się później okazało, niesłusznie. We wtorek zadzwoniłem do ww. i wbrew moim przeczuciom, Pan Waldemar odebrał telefon osobiście i zgodził się spotkać. W środę, następnego dnia, zadzwoniłem znowu i ustaliliśmy spotkanie na 12:30 na placu Cyryla Ratajskiego. Tam, razem z wcześniej wspomnianym Janem, spotkaliśmy się z owym kandydatem. Zadaliśmy mu dwa pytania:
- “Czy harcerstwo jako ogół jest w stanie kształcić pełnowartościowych obywateli, patriotów?”
- “Czy w szkołach publicznych powinien być ujednolicony system oceniania, aby wyrównać nierówności w progach ocen końcowych, które liczą się potem jako pojedyncze punkty do rekrutacji, które najczęściej ważą o wszystkim?”
Wywiad:
Część 4: Epilog
Po tym 5-cio minutowym spotkaniu poczułem wielką ulgę. Jako, że tłukłem się do Poznania 50 minut, nie chciałem poprzestać na 30 minutowym pobycie. Jak zamierzałem, tak zrobiłem. Parafrazując mema - po wywiadzie poszliśmy na herbatę.